poniedziałek, 23 czerwca 2008

Z notatnika recenzenta


Okres okołowakacyjny jest tradycyjnie czasem, w którym ludzie dość powszechnie - by nie rzec hurtowo - postanawiają uzyskać wykształcenie określane umownie mianem wyższego. A ponieważ przyjęta procedura uzyskiwania liter przed nazwiskiem przewiduje jako warunek sine qua non popełnienie dzieła określanego umownie jako praca magisterska/licencjacka, na scenie tego dramatu pojawia się jeszcze jedna osoba, określana umownie jako znękany recenzent. Zadanie znękanego recenzenta jest - ogólnie rzecz ujmując - dość proste. Ma dzieło owo przeczytać i napisać o nim parę w miarę cenzuralnych słów. Tyle teorii.
Praktyka - jak się okazuje - nie jest już taka prosta. O ile niektóre prace czyta się z niekłamaną przyjemnością i prawdziwym zainteresowaniem, to inne stanowią drogę przez mękę (a stosując ortografię z ww. prac - mąkę) i przebrnięcie przez nie wymaga nie lada samozaparcia. Względnie, grozi rozstaniem się z tym łez padołem w okolicznościach określanych umownie jako zejście na zakwik. I pewnie kwiczałabym sobie w duchu jedynie - ewentualnie częstując kolejnymi "kfiatkami" ukochany czat - gdyby nie światły przykład Kłapouchego, Łączki Św. Hieronima i oczywiście wielkiej prekursorki procederu, Lochy Snejpa. Skoro można tropić koszmarki w literaturze profesjonalnej i amatorskiej, to dlaczegóż nie w literaturze naukowej? Po prawdzie nieco amatorskiej, ale zawsze. Dlatego też niniejszym rozpoczyna działalność program cykliczny pod tytułem "Z notatnika recenzenta". Na inaugurację - praca magisterska o Kanale Panamskim. Ku przestrodze wszystkim, którzy w ferworze walki o wyższe wykształcenie tracą zdrowy rozsądek.

(Zachowano pisownię i gramatykę oryginału)

"26 sierpnia 1914 statek "Gatun" przepłynął jako pierwszy przez Kanał Panamski. 15 sierpnia 1914 roku podczas oficjalnej inauguracji Kanału Panamskiego, parowiec "Ancon" przepłynął przez Kanał"
Zawsze wiedziałam, że na tych oficjalnych uroczystościach to wszystko jest na niby!

"Kanał Panamski dostarcza wodę i bierze udział w rozwoju turystyki"
Tańczy, śpiewa i gotuje!

"Kanał nie może być przedmiotem sprzedaży, zastawu hipotetycznego i jest przeznaczony na handel międzynarodowy"
Handel też pewnie jest hipotetyczny, skoro nie można Kanału sprzedać?

"Pierwszym statkiem, który przepłynął przez Kanał był "Alexander la Valley", miało to miejsce dnia 7 stycznia 1914 roku, jednak oficjalna ceremonia otwarcia Kanału miała miejsce, gdy statek "Ancon" przepłynął przez Kanał 15 sierpnia 1914 roku"
"Ancon" : Reszta Świata - 2:0...

"W 1989 roku Stany Zjednoczone dokonały inwazją Panamy w celu pojmowania Generała Noriegę oskarżonego przez Rząd USA o handel organizacji rynku produkcji i zbytu narkotyków"
W celu pojmowania tego zdania też przydałaby się jakaś inwazja...

"Istnieją inne potencjalne drogi dla statków między północno-wschodnią Azją a wschodnim wybrzeżem Stanów Zjednoczonych, które stanowią konkurencję dla Kanału Panamskiego. Możliwa jest droga między wschodnim wybrzeżem Meksyku z przystankiem w Kanadzie przez Dallas i Chicago"
O nie, trasa dla statków oceanicznych prowadząca przez Dallas i Chicago jest absolutnie bezkonkurencyjna. Jak to Wieszcz pisał? "Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu..."?

"Kanał wypuszcza do obu oceanów 6813 milionów litrów wody dziennie, podczas gdy wystarczyłoby 843 milionów litrów dziennie, by zaspokoić potrzebę 3 milionów mieszkańców Panamy, którzy wszyscy nie mają luksusu posiadania wody pitnej w kranach"
Z tym, że nie jestem przekonana, czy miałabym ochotę na herbatkę z wody wypuszczonej z Kanału. To mogłoby przebić nawet wodę z Wisły!

I - jako finale grande - absolutny debeściak:
"Prezydent Mireya Moscodo tego samego dnia wzięła udział w inauguracji centrum handlowego gdzie szczątki tysięcy cywilów zamordowanych w 1989 roku domagają się sprawiedliwości"
Tego nawet Hollywood nie wymyślił. "Tesco żywych trupów"...

W imieniu wszystkich znękanych recenzentów błagam: AUTORZY! CZYTAJCIE SWOJE PRACE!!!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jeżyco moja! Ukwiczałam się jak norka, w przerwie betowania jakże nieszczęsnych dzieł i dzieuek przeróżnej maści, taki odpoczynek od szczękających zębów, którym trudno szczękać, bo nie są zębami a wargami, dobrze mi zrobił, chociaż nie wiem, czy czytanie twojej notki nie spowodowało u mnie utraty resztek kontroli i głópafki niekontrolowanej. Ałtorzy i tłumoki, których będę dziś betować - strzeżcie się!
Magd.

PS. Tesco żywych trupów zabija...

Unknown pisze...

O Recenzentko, Jeżyc dumo i chwało...
Kwięk, czyli śmiech przez łzy XD
Mój faworyt to niewątpliwie Stany dokonujące Panamy. Inwazją! Ciekawe, na kim... Stanowczo będę się upierać, że zdanie owo musiało przejść przez jelita mocno skacowanego translatora. A Tesco Żywych Trupów, wołających na puszczy o pomstę do nieba, dobiło i ziemią cmentarną przysypało...
Z tego miejsca przesyłam wyrazy dozgonnej miłości mojej Recenzentce, która zniosła nadmierne zapędy literackie, kwitnące bluszczem na fragmentach analizy tekstu XD Niech Moc będzie z Nią!

Anonimowy pisze...

Hmmm... czemu tylko mnie to nie śmieszy? Praca rzeczywiście jest fatalna, ale jestem w stanie uwierzyć, że mogła kosztować dużo pracy, a niestety żeby zdobyć te trzy literki przed nazwiskiem, coś przedstawić trzeba, a nie każdy potrafi.Przepraszam za ten komentarz!