sobota, 16 sierpnia 2008

Rzecz o Jeżycach



Remanenty z poprzedniego strychu, innemi słowy, klasyka.

Jestem Jeżycą. Nie ma sensu tego faktu ukrywać, każdy widzi dyskretny zarys kolców pod szarą garsonką. Jestem Jeżycą i dobrze mi z tym.
Kim jest Jeżyca? Jeżyca to Kobieta. W najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Kobieta silna, wykształcona, inteligentna (wbrew obiegowej opinii jest wielka różnica między jednym a drugim), która radzi sobie w życiu nie tracąc klasy i tego, co jest esencją kobiecości. Kobieta na tyle dumna, by nie pozwolić światu skakać sobie po eleganckiej fryzurze i z podniesioną przyłbicą bronić tego, w co wierzy. Jednym słowem, szczytowy wytwór zachodniej cywilizacji.
Skąd tak naprawdę się wzięła? Ewolucyjnie to było tak: od niedawna (bo cóż to jest - dwa pokolenia wobec wieczności) kobieta odkryła - dzięki edukacji i paru innym czynnikom - możliwości, jakie stoją przed nią otworem i przy wtórze donośnych jęków przejęła rolę, którą wieki historii i socjologii tradycyjnie przypisywały mężczyźnie. Myliłby się jednak ten, który sądziłby, że były to jęki tych nieszczęśniczek, które wybrały karierę. Jęczały zgodnie urażona męska duma i dusze spowiedników, którzy przez stulecia paśli ciche, spolegliwe owieczki tą samą śpiewką: "Módl się, pracuj, córko, ródź dzieci i wypełniaj wzorowo swoje obowiązki żony, matki itd..." Prawdopodobnie wtedy mieli jeszcze nadzieję, że słaba istotka zrozumie, co straciła i powróci skruszona, założy pokutny worek i pozwoli się upchnąć z powrotem gdzieś między kuchnię a sypialnię. Nic z tego. Historia, jak mawiają filozofowie, to droga, która ma jeden kierunek ruchu. Nadarzyła się okazja i została wykorzystana. Jeżyce stanęły na nogach, ułożyły kolce w modną fryzurkę i zaczęły rozglądać się po świecie. A świat kręcił się spokojnie ze wschodu na zachód i patrzył, co z tego wyniknie.
Bądźmy szczerzy. Samiście sobie winni, moi panowie. Najgorszy błąd, jaki można popełnić, to potraktować Jeżycę z tą irytującą pobłażliwością i niedowierzaniem "Niemożliwe, dziecko, dasz sobie radę...?". A żebyś wiedział, koleś. No i potem już poszło siłą rozpędu, aż wreszcie okazało się, że praktycznie zostały same, na ziemi niczyjej, dumne i piękne, w pełni świadome własnej wartości i pogardzane przez wszystkich. Mężczyźni - wierni ideałom dziadów, pradziadów i neandertalczyków - uważają każdą niezaobrączkowaną kobietę powyżej trzydziestki za zdziwaczałą starą pannę, którą należy łagodnie tolerować, ale nie można jej brać poważnie. Czasem, ci bardziej wykształceni, którzy choć raz w życiu przeczytali Przegląd Reader's Digest i słyszeli coś o Freudzie (choć niekoniecznie muszą od razu umieć napisać nazwisko Zygmunta bez błędów) będą uważać, że przemawia przez owe trzydziestki zazdrość o penisa i stąd to całe zamieszanie. Z kolei kobiety - te, dla których naczelnym celem jest, wzorem matek i babek, wyjść za mąż i uganiać się przez następne dwie dekady po przedszkolach i piaskownicach - patrzą na Jeżyce jak na podludzi, wybrakowane jednostki, którym nie zamontowano instynktu macierzyńskiego, chociaż podobno powinien być w standardzie. I twierdzą, że to tak przez zazdrość, że nie udało im się znaleźć męża, Jeżyce postanowiły zniszczyć wszystkich mężczyzn. Na takie dictum Jeżycom opadają kolce. Stwierdziwszy, że tamtego świata się już nie uratuje, tworzą sobie, korzystając z rady Byrona, świat własny, bo zewnętrzny najzwyczajniej nie jest w stanie im wystarczyć.
Ponieważ nie mają racji ci, którzy uważają, że Jeżyce niszczą mężczyzn jak modliszki. Wręcz przeciwnie, prawdziwego faceta w starym stylu powitałyby z radością. Bo przykro to mówić, ale współcześni mężczyźni wywołują tylko płacz i zgrzytanie zębów. Rozejrzyjcie się dookoła. Dwie trzecie populacji nie jest w stanie odróżnić enemy od anatemy, więc doprawdy nie ma o czym mówić. Nie odrywaj go od Idola, bo ci przyłoży. Jeśli gość jest inteligentny na tyle, żeby wiedzieć, że Rimbaud to nie jest postać, którą grał Sylvester Stallone, to zapewne jest tak rozpieszczony, że w ciągu siedmiu minut rozmowy odmieni "ja" i "mój" przez wszystkie możliwe deklinacje. Jeśli nawet rozpieszczony nie jest, to pochodzi z dobrej rodziny z tradycjami i uważa, że trzy K nadal stanowią idealny model rodziny. I nic nie da zjadliwe pytanie, czy chodzi mu o Ku-Klux-Klan. Jeśli już poglądy na rodzinę da się zaakceptować i jest o czym porozmawiać na jakim takim poziomie, to zaraz się okazuje, że to gej albo metroseksualista. W obu przypadkach, dziękuję, postoję. Więc któż nam pozostaje? Pan Darcy i Severus Snape. FF - fantastyczni i fikcyjni. Bo Jeżyca, jak każda, raz na jakiś czas, ukryta przed światem, najczęściej w okolicach północy cierpi na Syndrom Braku Chłopa. Jednak nie jest na tyle zdesperowana, by rzucać się na byle mięsko, wydrapywać oczy koleżance, bo znalazła jakiś okaz, który choćby sprawia wrażenie osobnika na poziomie, nie będzie się płaszczyć, byle tylko znaleźć kogoś, kto zatańczy z nią na Balu Absolwentów. Jeżyca ma swoją dumę i ukryte na dnie serca marzenia o takim, który ją doceni i będzie wielbił. O Jeżu. I jeśli kiedyś - za sprawą Marsa, który jasno płonie, albo niespotykanej koniunkcji Jowisza, Wenus i Plutona - Jeżyca spotka Jeża, oboje spróbują nawzajem ugłaskać sobie kolce. Rannych opatrzy Sąd Okręgowy (Wydział Cywilny) i Kasa Chorych.
Jednak pozory to pozory, i na pozorach postanowili zbudować swoje szańce antyjeżycowcy, wrzucając do jednego wora Jeżyce i idiotki, które świat nazwał feministkami, wyrządzając tym samym Jeżycom wielką krzywdę i niesprawiedliwość. O ile nie usiłuje skakać im po głowie, facet jest Jeżycy najnormalniej w świecie obojętny. Co więcej, może być wspaniałym współpracownikiem i przyjacielem. Nie odczuwamy jakiejś sadystycznej przyjemności z zajmowania mężczyznom "tradycyjnych" miejsc pracy, robimy, co potrafimy, a że robimy to lepiej? Jak mawiał Wieszcz, nie chciało się nosić teczki... Nie potępiamy Kobiet, które wybrały inną drogę i zapewniają światu następne pokolenie. Wręcz przeciwnie, szanujemy je, że wzięły na siebie tę w gruncie rzeczy, straszliwą odpowiedzialność. Jeśli świadomie, tym bardziej należy im się nasz podziw. Jeśli przez głupotę, to proszę nas za to nie winić. No i powiedzmy sobie prawdę. Żadna Jeżyca przenigdy nie spaliłaby stanika. Brak stanika fatalnie psuje figurę.
Jeżycę stworzył - nie, nie stworzył, opisał, nadając jej tę właśnie nazwę - Mistrz Arturo, którego wielbię wręcz bałwochwalczo, mimo że czasem przyjmuje pozę męskiej, szowinistycznej świńskości w najgorszej postaci, jak powiedziałaby pewna Jeżyca Doskonała. W cyklu swoich felietonów na łamach tygodnika El Semanal nakreślił plastyczny obraz Szpiczastej Damy, oddając jej swoisty hołd:
"W tej sytuacji nie dziwię się, że Jeżyce są zjeżone. We współczesnym świecie jest tylko jedna zbrodnia gorsza, niż zbrodnia bycia kobietą. Bycie wspaniałą kobietą, inteligentną i silną, która zdaje sobie sprawę, KTO bycie kobietą uważa za zbrodnię..."
Zatem powtórzmy. Jeżyce są na świecie. Co więcej, zaczynają przejmować władzę.

3 komentarze:

Unknown pisze...

Jednak pozory to pozory, i na pozorach postanowili zbudować swoje szańce antyjeżycowcy, wrzucając do jednego wora Jeżyce i idiotki, które świat nazwał feministkami, wyrządzając tym samym Jeżycom wielką krzywdę i niesprawiedliwość.
Poczułam się urażona.
Jestem feministką i w 99% podpiszę się pod tym, co powiedziałaś. Czy pisząc o idiotkach, które świat nazwał feministkami przypadkiem sama nie zbudowałaś szańca na pozorach?
Galia

Lilavati pisze...

Nie. Na stereotypach - być może. Ale nie na pozorach.

Unknown pisze...

Stereotypy opierają się na pozorach.